Naciskasz pedał hamulca. Po ułamku sekundy klocki są przyciskane do tarcz hamulcowych. Siła tarcia klocka o tarczę jest tak duża, że samochód natychmiast zwalnia, albo i zatrzymuje się, jeśli tego sobie życzysz. Klocek zwiększa swoją temperaturę, tarcza jeszcze bardziej, energia związana z ruchem pojazdu jest zamieniana w energię cieplną. Przy okazji podgrzewasz atmosferę – absolutnie nieskutecznie – czyli tracisz całą energię powstałą przy hamowaniu. Nawiasem mówiąc, aby nie dopuszczać do takich bezsensownych strat, wymyślono odzyskiwanie energii hamowania i hybrydy.
Kiedy klocki będą zdarte?
Indywidualna sprawa. Jeżeli potrafisz hamować silnikiem, przewidywać sytuację na drodze i unikasz gwałtownego zwalniania, klocki wystarczą na 60-80 tys. km. Przy bardziej agresywnym stylu jazdy pozbędziesz się ich nawet po kilkunastu tysiącach. O tym, że klocki kończą się, w bardzo wielu autach informuje lampka kontrolna. Poza tym przy ekstremalnym zużyciu usłyszysz podczas każdego hamowania nieprzyjemne odgłosy związane z kontaktem startego klocka i tarczy.
Jak dobrać klocki hamulcowe?
Z tym nie ma większego problemu. Rynkowa oferta jest bardzo szeroka, możesz przebierać w klockach w przeróżnych cenach, od 20 paru złotych wzwyż. Klocki sportowe – nie mylić ze sportowymi wyczynowymi – są skuteczniejsze, sprawiają że hamulce szybciej „biorą”. Wymagają jednak do wydajnej pracy wyższej temperatury, więc muszą być nieco rozgrzane. Wtedy pokażą swoje zalety i nie będą piszczały przy hamowaniu.
Czy mogę samemu zmienić klocki?
Jeśli masz pojęcie, jak to się robi, jeśli dysponujesz garażem, narzędziami i chętnym pomocnikiem (zawsze się przydaje), możesz spróbować. Oczywiście wymieniamy klocki przy obu kołach osi. W niektórych nowoczesnych modelach nie dasz rady, bo żeby odsunąć klocki od tarczy, trzeba podłączyć auto do komputera diagnostycznego.
Dodaj komentarz