Drążek stabilizatora, albo w skrócie – stabilizator, element zawieszenia kół. Ma postać poprzecznego drążka między prawym kołem a lewym kołem, niekiedy o mocno powyginanym kształcie. Zawsze jednak, jak by ten kształt nie był, stabilizator rozciąga się miedzy kołami tej samej osi. Zapobiega nadmiernym przechyłom samochodu podczas jazdy po łuku, przede wszystkim na zakrętach. Dąży do tego, aby oba koła były ustawione w takiej samej pozycji względem karoserii. Stabilizuje auto.
Częściej spotyka się taki drążek z przodu niż z tyłu. Chociażby z tego względu, że nie potrzebuje go rozpowszechniona obecnie w tylnym zawieszeniu belka skrętna. Belka łączy koła, więc stabilizuje sama z siebie, niekiedy z przeciętnym skutkiem.
Co może zepsuć się w stabilizatorze?
Sam drążek wydaje się być odporny, trudno go zgiąć nawet w terenie, choćby dlatego że nierzadko jest schowany za innymi częściami zawieszenia i podwozia. Po pewnym przebiegu luzy pojawiają się w łącznikach stabilizatora (łączy stabilizator z innymi elementami zawieszenia) i gumach stabilizatora (są między drążkiem a płytą podłogową). Usłyszysz w czasie jazdy pukanie.
Dlaczego bywają stabilizatory puste w środku?
W niektórych, sportowych autach, jak Alpine A110 (Alpine to marka z rodziny Renault) oba drążki są puste. Chodzi o zmniejszenie masy, gdzie tylko się da, dla Alpine to kluczowy temat. Wydrążone stabilizatory otrzymała wersja 110S, z mocniejszym silnikiem 292 KM zamiast 252 KM.
Po co odłączanie stabilizatora?
W niektórych prawdziwie terenowych wozach kierowca może z kabiny odłączyć jeden stabilizator. Przykłady – Jeep Wrangler Rubicon (przedni stabilizator) czy Nissan Patrol (tylny). Po to, aby polepszyć wykrzyżowanie osi, tzn. żeby koła mogły pokonywać głębsze wyboje, dziury, bez utraty kontaktu z nawierzchnią.
Dodaj komentarz